Odkryć nieodkryte, zdobyć niezdobyte, przebyć nieprzebyte - ta idea przyświeca ekipie Drużyny B.
podczas wypraw ☺. Tak to jest... rozpoczynamy wśród słodkich, niewinnych i uwodzących kolorem polnych
maków, by u celu przedzierać się przez plantację zmutowanych łopianów.
Długość trasy: 62 km Przewyższenie: 585 m Data: 17 VI 2017 Uczestnicy: Asia, Karolina, Kamo, Radek, Arti Start/meta: Mikołajki Pomorskie
Ale wróćmy na start… Na początek banalna asfaltówka Mikołajki Pomorskie - Gonty.
I zwieńczenie etapu popasikiem na starej zastawce na Liwie. Odtąd towarzyszą nam
malownicze łany maków. W Sypanicy orzeźwienie Darem Warmii na miejscu i dalej w drogę.
Za Sypanicą wbijamy w las, a tam zatrzymuje nas rzadki widok kolejowego transportu towarowego.
Na wysokości starego ceglanego wiaduktu kolejowego skręcamy w lewo i docieramy nad Liwę w miejscu,
gdzie dawniej istniał Nowy Młyn (pierwotnie działający jako folusz, następnie przekształcony w restaurację
i hotel). Stamtąd kierujemy się na Klasztorek. A im bliżej celu, tym mniej sprzyjające okoliczności
przyrody ☺. Podczas, gdy przedzieraliśmy się przez łopianowo-pokrzywową dżunglę, komary w najlepsze
ucztowały naszym kosztem ☺. Rekompensatą za trudy przeprawy była chwila brodzenia w Jeziorze Klasztornym.
We wsi Klasztorek, nad Jeziorem Leśnym, podładowaliśmy jeszcze bateryjki i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Kociewska rundka czyli zajebiści cykliści - podtytuł tej relacji nieomylnie zdradza jej autora. Zapraszamy do lektury naszych zmagań na kociewskiej ziemi, gdzie startem i metą był Starogard Gdański.
Wspólnie z naszym mistrzem pióra Michałem zapraszamy do lektury wycieczkowej relacji pod wszystko mówiącym tytułem: Widziałem kiedyś konia, który spał normalnie... czyli Kaszubski absurd w strugach deszczu.