Przyszła pora, aby przemeblować naszą stronę i uczynić ją bardziej przyjazną współczesnym urządzeniom, za pomocą których łączymy się z dziś Internetem. Widoczny design będzie już tylko dostępny dla wycieczek z lat 2003-2014 (z małymi wyjątkami) i wszystkie nowe relacje będą tworzone w nowym szablonie. Od teraz rozdzielczość urządzenia nie będzie stanowić problemu, a czytanie o naszych wojażach oraz przeglądanie zdjęć i filmów będzie w pełni funkcjonalne także na tabletach i komórkach.
Na dobry początek zapraszamy do lektury relacji z rundki po Kociewiu, której autorem jest nie kto inny jak sam wieszcz Michał.
Mamy nadzieję, że nowy layout przypadnie Wam do gustu, a co ważniejsze będziecie częściej do nas zaglądać surfując po sieci za pomocą Waszych komórek. Jednocześnie prosimy o wyrozumiałość i zgłaszanie wszelkich błędów i niedociągnięć. Zachęcamy do pisania na naszej tablicy na Facebooku i śledzenia uaktualnień właśnie na twarzoksiążce.
Do zobaczenia w sieci i przede wszystkim na trasie.
Zapraszamy do lektury relacji z naszej kwietniowo-majówkowej wyprawy do Kotliny Kłodzkiej. Zebranie ustnych przekazów i złożenie ich w miarę spójną całość zajęło nam trochę więcej czasu niż początkowo myśleliśmy. Jednak z racji, że jest to póki co najdłuższa pod względem dystansu wycieczka na naszym koncie, a właściwie na koncie Błażeja, który jako jedyny uczestniczył w niej od początku do końca, to nie mogło jej zabraknąć na naszej stronie.
Prezentujemy migawki z przejazdu wyremontowaną drogą "zalewową", czyli drogą wojewódzką nr 503 malowniczo wijącą się przez Wysoczyznę Elbląską w bezpośrednim sąsiedztwie Zalewu Wiślanego. Na płaskiej północy Polski obszar ten stanowi naszą małą namiastkę gór i jest wymarzonym terenem do treningów rowerowych, co niejednokrotnie sprawdzaliśmy na własnych kołach i nogach.
Zabierzcie się na krótką przejażdżkę z Blasem i Artim po Route #503 przy kawałku Driving Too Fast ekipy The Rolling Stones.
Profil trasy dostępny na MapMyRide.
Wspólnie z naszym mistrzem pióra Michałem zapraszamy do lektury wycieczkowej relacji pod wszystko mówiącym tytułem: "Widziałem kiedyś konia, który spał normalnie..." czyli Kaszubski absurd w strugach deszczu
Kontynuujemy aktualizacje zaginionych relacji z ostatniego lata. Kolej na wycieczkę w Masyw Śnieżnika, Góry Bystrzyckie i Bialskie. Zachęcamy do lektury. Kolejne relacje wkrótce.
Tak jak zapowiadaliśmy na naszej facebookowej stronie, powoli przeprowadzamy się na nowy serwer... Bardzo powoli, jako że nasze możliwości przerobowe oraz zasoby ludzkie nie sprzyjają takowym przenosinom (w dwóch słowach: zarobieni jesteśmy). Oznacza to, że zaczniemy od aktualizacji sezonu 2013, który bedzie trafiać już pod nowy adres: druzyna-b.pl. Na chwilę obecną wszystkie relacje z okresu 2003-2012 oraz Izery 2013 pozostaną na starym serwerze (póki nas stamtąd nie przegonią).
Na początek zapraszamy do lektury relacji z szosowych zaślubin Drużyny z górami. Po raz pierwszy na kolarzówce nasz Bajker postawił i potoczył swoje koła w górach. Mamy nadzieję, że to dobry znak na przyszłość i kolejna szosowa wycieczka będzie w szerszym składzie.
Wycieczka w Izery przeszła do historii - historii, która będzie przez nas często wspominana. Piękne to góry i nawet pogoda, którą wielu uznałoby za kiepską, nam zabawy zepsuć nie zdołała.
Plan Zoidberga zrealizowaliśmy z nawiązką, więc doktor był z nas dumny. Dodatkowo, poza dziesiątkami zdjęć, tym razem przywieźliśmy ze sobą również gigabajty materiałów filmowych z trzeciego oka Blasemana, których niewielką część wpletliśmy do naszej relacji. Zapraszamy do lektury, a poniżej prezentujemy mały "zwiastun".
PS.: W związku z jubileuszem dziesięciu lat istnienia, co czyni z nas weteranów rowerowej przygody, postanowiliśmy pójść z duchem czasów i zawitaliśmy w Księdze Facjat. Od teraz można nas nie tylko spotkać na trasie, ale również "zalajkować" w sieci.
Korzystając z zaproszenia od Błażeja oraz z ostatniego weekendu pięknej złotej jesieni postanowiliśmy objechać rowerami najbliższą okolicę Świnoujścia.
Zadania stworzenia relacji podjął się Michał, debiutując w tej roli w przepięknym stylu.
You may be wondering why all of a sudden there’s an update in English. Well, it’s because the main recipient of this message is thought to be a foreigner living in England and we happened to find her or his bike in Elbląg on Sept., 5th. This bike was labeled with a note shown below which explained its history but also left many more questions:
We are curious to get to know a bit more about this lengthy ride across Poland and as soon as we find out more, we’ll write about it. It might be a hell of a story.
As new guardians of this bicycle we feel obliged to reach out to its previous owner and assure the bike is in good hands and is having a good time riding across the city from time to time. We’re thinking about restoring Raleigh’s glory by replacing some of the timeworn components to make cycling on it much more comfortable.
The Biking Team has embraced its new vehicular member and is looking to extend his life and write a new chapter to it.
Poranne wstawanie to zwykle kwestia sporna na wyprawach rowerowych i często wycieczkowy ruch oporu skutecznie blokuje wczesny wyjazd. Moim skromnym zdaniem pedałowanie o wchodzie Słońca daje, poza rześkim powietrzem i dłuższym dniem, niepowtarzalną okazję spostrzeżenia spektakularnych zjawisk, jak chociażby to, czego doświadczyłem 4 lipca 2010.
Zdjęcie, które wykonałem tego dnia zostało docenione na portalu
Space Weather i przedstawia białą tęczę.
W angielskiej nomenklaturze słowo rainbow zdradza, że za genezą powstania zjawiska kryje się deszcz, dlatego nasi zachodni obserwatorzy wolą stosować określenie fogbow. I słusznie. W polszczyźnie nie ma tego problemu, więc ja będę się trzymał białej tęczy, powołując się na obszerne opracowanie zjawisk optycznych Roberta Greenlera pt. "Tęcze, glorie i halo, czyli niezwykłe zjawiska optyczne w atmosferze" (polecam).
Głowa do góry. A o wschodzie Słońca trochę niżej.