Mieszkając w relatywnie niedalekim, z punktu widzenia rowerowego siodła,
sąsiedztwie Kanału Elbląskiego (Oberlandzkiego) możemy być dumni mogąc polecać turystom odwiedzającym nasze tereny taką hydrotechniczną
perełkę. Kanał Elbląski, ze swoimi pięcioma pochylniami, jest jedynym na świecie szlakiem wodnym tego typu działającym nieprzerwanie od
blisko 150 lat. W roku 2011 Kanał Oberlandzki został uznany przez Prezydenta RP za pomnik historii.
Długość trasy: 77 km Data: 4 V 2018 Uczestnicy: Kachna, Arti Start/meta: Elbląg Przewyższenie: ok. 750 m Inne: wioska Smerfów
Oczywiście najlepiej jest pokonywać
szlak na pokładzie statku pływającego od Elbląga, przez Jezioro Drużno i dalej do Miłomłyna czy nawet Ostródy (lub w odwrotnym kierunku), ale alternatywa lądowa na dwóch kółkach
wzdłuż kanału może być równie efektowna, tym bardziej, że będąc na lądzie możemy z bliska zobaczyć ogromne koła wodne,
a przy odrobinie szczęścia i gościnności pracowników nawet wejść do budynków maszynowni. Z tej perspektywy najlepiej widać siłę grawitacyjną
spadającej wody poruszającej platformy, na których przemieszczane są jednostki pływające.
Interesujący i niezbyt długi artykuł o historii i parametrach obiektu można przeczytać na stronie
RZGW Gdańsk (polecam). Garstka zdjęć naszego
autorstwa (niektóre jeszcze z kliszy) znajduje się w
Archiwum B. pod rocznikiem 2004, kiedy to pedałowaliśmy nad kanał z Mikołajek Pomorskich.
Tym razem punktem startowym był Elbląg, dokąd musiałem dojechać z odległego o 35 km Dzierzgonia (pewnie nie będzie zaskoczeniem, że wybrałem
rower jako środek transportu). Tam oczekiwała Kachna, wraz ze swoim szosowym rumakiem, bo właśnie na ten rodzaj rowerów padło tym razem.
Wprawdzie wzdłuż Kanału Oberlandzkiego nie ma szos, ale kolarzówki nie muszą jeździć tylko po asfalcie. Drogi dojazdowe do pochylni są na
tyle utwardzone, że mogliśmy pokusić się o taki mały przełaj. Poza tym jazda po wielootworowych jombach jest przyjemniejsza niż tłuczenie
się po niejednej doszczętnie zniszczonej drodze asfaltowej, których w okolicy nadal nie brakuje (uwaga na odcinek drogi DW527 Dzierzgoń – Kwietniewo).
Za cel obraliśmy cztery z pięciu pochylni. Piąta, a właściwie pierwsza - w Całunach Nowych, niech pozostanie w tej relacji nieobfotografowana stanowiąc
niejako zachętę dla czytających, aby wyskoczyli na wycieczkę nad kanał. Jadąc w górę szlaku wodnego (w końcu logo Drużyny zobowiązuje) poruszaliśmy się od
pochylni Jelenie, przez Oleśnicę i Kąty, kończąc objazd kanału na Buczyńcu. W Buczyńcu znajduje się muzeum, a w sezonie turystycznym można w sąsiedztwie
obiektu coś przekąsić, więc jest to dobra opcja na kierunek pedałowania. Jadąc od drugiej strony głód obiadowy najszybciej zaspokojony zostałby
kierując się z najniższego stopnia wodnego dalej do Pasłęka.
Nie zanudzając dłuższym opisem zapraszam do galerii zdjęć, a po lekturze nad Kanał Oberlandzki.